Polish Biblia Gdanska (1881) 1Ale teraz śmieją się ze mnie młodsi nad mię w latach, których ojcówbym ja był nie chciał położyć ze psami trzody mojej. 2Acz na cóżby mi się była siła rąk ich przydała? bo przy nich starość ich zginęła. 3Albowiem dla niedostatku i głodu samotni byli, i uciekali na niepłodne, ciemne, osobne, i puste miejsce; 4Którzy sobie rwali chwasty po chróstach, a korzonki jałowcowe były pokarmem ich. 5Z pośrodku ludzi wyganiano ich; wołano za nimi jako za złodziejem, 6Tak, iż w łożyskach potoków mieszkać musieli, w jamach podziemnych i w skałach. 7Między chróstami ryczeli, pod pokrzywy zgromadzali się. 8Synowie ludzi wzgardzonych, i synowie ludzi bezecnych, podlejsi byli nad proch ziemi. 9Alem teraz pieśnią ich, i stałem się im przypowieścią. 10Brzydzą się mną, a oddalają się odemnie, i na twarz moję plwać się nie wstydzą. 11Bo Bóg powagę moję odjął i utrapił mię; dlatego oni wędzidło przed twarzą moją odrzucili. 12Po prawicy mojej młodzikowie powstawają, nogi moje potrącają, i torują na przeciwko mnie drogi zginienia swego. 13Popsuli ścieszkę moję, i nędzy do nędzy mojej przyczynili, a nie potrzebują do tego pomocnika. 14Jako przerwą szeroką napadają na mię, i na spustoszenie moje walą się. 15Obróciły się przeciwko mnie strachy, jako wiatr ściągają duszę moję; bo jako obłok przemija zdrowie moje. 16A teraz we mnie rozlała się dusza moja; ogarnęły mię dni utrapienia; 17Które w nocy wiercą kości moje we mnie, skąd żyły moje nie mają odpoczynku. 18Dla wielkiej boleści zmieniła się szata moja, a jako kołnierz sukni mojej ściska mię. 19Wrzucił mię w błoto, a jestem podobien prochowi i popiołowi. 20Wołam do ciebie, a nie wysłuchujesz mię; stoję przed tobą, a nie patrzysz na mię. 21Odmieniłeś mi się w okrutnego, a mocą ręki twej sprzeciwiasz mi się. 22Podnosisz mię na wiatr, i wsadzasz mię nań, a zdrowemu rozsądkowi rozpłynąć się dopuszczasz. 23Wiemci, że mię na śmierć podasz, i do domu wszystkim żyjącym naznaczonego. 24Wszakże na grób nie ściągnie ręki swej, a gdy ich niszczyć będzie, wołać nie będą. 25Izalim nie płakał nad dniem utrapionego? izali się nie smuciła dusza moja nad ubogim? 26Gdym dobrego oczekiwał, oto przyszło złe; a gdym się spodziewał światłości, przyszła ciemność. 27Wnętrzności moje wezwrzały, a nie uspokoiły się, i ubieżały mię dni utrapienia. 28Chodzę szczerniawszy, ale nie od słońca; powstaję i wołam w zgromadzeniu. 29Stałem się bratem smoków, a towarzyszem strusiów młodych. 30Skóra moja poczerniała na mnie, i kości moje wypiekły się od upalenia. 31Obróciła się w lament harfa moja, a instrument mój w głos płaczących. |